Kominka mi zimą brakuje najbardziej. Przydałby się w salonie. Taki pachnący świeżym drewnem i żywicą. Topiłabym sobie w nim marszmelousy a tyłek by mi rósł wykładniczo do ilości zjedzonych białych pianek ;) Mrau!
Od poniedziałku oficjalnie rozpoczynam produkcję świątecznych prezentów. O ile z kobietami w naszej rodzinie kłopotów nie mam, z dziećmi również, o tyle z mężczyznami kłopot mam co roku. I co roku dostają oni ode mnie jakiś łakoć i alkohol. W różnych wariancjach i odmianach, ale wciąż to samo. I chyba powielę ten schemat w tym roku, bo nie mam pomysłu. Żadnego. O.
Herbatą zieloną mi zapachniało...
automatycznie więc napadła na mnie ochota na szarlotkę...
I z myślą o szarlotce Was zostawię, wrzucając kilka fotek nowej bransoletki...
Agat+swary+włoskie kryształki+sutasz oczywiście :)


