…ale bez rewelacji. Kuracja nie powaliła mnie na kolana.boli trochę mniej ale nie przestało zupełnie, a tego bym się spodziewała po tygodniu brania zastrzyków (!!!)
Za to moja kolekcja na jesień/zimę juz prawie gotowa, myślę, że już wkrótce będę mogła ją zaprezentować 🙂 Muszę moją osobistą modelkę tylko dorwać i obfotografować 🙂
Natomiast, żeby nie było tak całkiem nudno, kilka broszek „zaległych”. Tym razem poszłam w pastele 🙂
„Sama słodycz” – satyna + jablonex
„Lawendowy krem” – satyna + jablonex
„Malinowy krem” – satyna + perły słodkowodne + miedź 😉
was pozdrawiam i idę na „Dom nad Rozlewiskiem” (chociaż uważam, że książka jest o wiele lepsza a poza tym, to mama Basia i Kaśka w książce wyglądały zupełnie inaczej! I jeszcze Kaśkę przeżyję, ale mama Basia miała tam długaśny waarkocz a tu..pfff…jakieś piórka liche…)